sobota, 20 lutego 2010

Floria Sigismondi - antypody makabrycznego piękna

Jak mówi w wywiadach, interesuje ją piękno, a raczej to, co jest postrzegane jako piękne czy atrakcyjne w danym społeczeństwie, kulturze. Dodaje, iż współcześnie koncepcja piękna potrzebuje przedefiniowania, gdyż nasze otoczenie jest przeładowane pustą i zdewaluowaną estetyką - Mówimy tylko to, co jest piękne, jemy to co piękne i sprzedajemy to co jest piękne.
Pytana o to, jakie sny pamięta ze swego dzieciństwa, odpowiada, że koszmary, ponieważ im towarzyszą silniejsze emocje, przez co mocniej zapadają w pamięć. Inspiracją dla niej jest każdy przeżyty dzień, marzenia senne i wszelkiego rodzaju doświadczenia. Kolekcjonuje książki o sztuce oraz dokumentacje i materiały z miejsc zbrodni. Interesuje się również architekturą. Do jej ulubionych książek należą m. in. House of Leaves Marka Z. Danielewskiego, Amerykańscy bogowie Neila Gaimana, Naked eye Desmonda Morrisa oraz kontrowersyjna powieść Chimo Lila Says (jej ekranizacja z 2004 roku w Polsce znana jest pod tytułem Uwodzicielka).
Floria Sigismondi urodziła się w 1965 roku w mieście Pescara we Włoszech. W wieku dwóch lat wyemigrowała wraz z rodziną do Kanady. Swoje oryginalne imię zawdzięcza rodzicom, śpiewakom operowym, którzy nadali jej imię jednej z bohaterek opery Tosca Pucciniego. Co ciekawe Floria kontynuuje ten zwyczaj - swoją córeczkę nazwała Tosca:). To dzięki rodzicom już jako mała dziewczynka mogła obserwować przygotowania i próby do operowych występów, co tłumaczyłoby obecność w jej pracach niecodziennych, oszałamiających garderób, charakteryzacji oraz iście barokowych scenografii. Studiowała w College Of Art w Ontario. Obecnie mieszka w Nowym Jorku i Toronto.




Floria Sigismondi zajmuje się sztuką video, fotografią, tworzy również instalacje. Jej realizacje określane najczęściej są jako hiper-surrealistyczne wizje, groteskowe i makabryczne, jakby zaczerpnięte z marzeń sennych i halucynacji. Dużą sławę zapewniły jej wideoklipy, których wyreżyserowała około kilkudziesięciu dla wielu muzycznych sław. Równolegle z pracą nad teledyskami Floria tworzy serie fotografii. Powstałe zdjęcia są czymś więcej niż tylko dokumentacją - są autonomicznymi, sugestywnymi dziełami o dużym potencjale estetycznym.
Z jej fotografii zostały dotychczas skompilowane dwa albumy: Redemption z 1999 roku oraz Immune z 2005 roku. Okładki obu znajdują się poniżej.


W swych pracach stwarza coś na kształt teatru oszałamiającego stroną wizualną, zachwycającego kolorem, wysmakowaną scenografią i charakteryzacją. Dodać do tego należy umiejętne wykorzystywanie arsenału technik filmowych, takich jak animacja "stop-motion", kadrowanie, przemyślany montaż oraz genialne żonglowanie nawiązaniami stylistycznymi (musical, cyrk, opera, stylizacje na lata 20-te, 50-te, itp.).
Jednocześnie każda jej praca jest odrębną narracją, opowieścią, w której eksploruje ona zarówno baśniowe jak i koszmarne obrazy z antypodów ludzkiego umysłu. Surrealistyczny i nieokreślony styl większości jej realizacji sprawia, iż każde kolejne dzieło artystki jest zarówno osobnym dziełem „samym w sobie” oraz kontynuacją i dopełnieniem wcześniejszych poszukiwań, stając się mimowolnie częścią większej całości dorobku.

Floria Sigismondi karierę zaczynała jako fotograf mody. W 1994 zaczęła tworzyć teledyski dla kanadyjskich zespołów pod egidą wytwórni The Rewolwer Film Co. Ich charakterystyczny styl zwrócił uwagę Marilyna Mansona, który powierzył artystce realizacje wideoklipu do utworu Beautiful People z płyty Antichrist Superstar:



Tą produkcją Floria rozpoczęła światową karierę, a zadowolony z efektu Manson zamówił kolejne wideo do Tourniquet (oba teledyski powstały w 1996 roku).





Beautiful People oraz Tourniquet zawierają niemal wszystkie charakterystyczne dla obrazów kreowanych przez Sigismondi cechy. Oba również należą do moich ulubionych:)



Owocem współpracy z rodzeństwem White jest genialny wideoklip do utworu Blue Orchid The White Stripes zrealizowany w domu Jacka White’a. w teledysku wystąpiła (obok rodzeństwa White) modelka Karen Elson.



Akcja wideoklipu Untitled #1 dzieje się w zgliszczach po nuklearnej zagładzie. Ludzie na zewnątrz wychodzą jedynie w kombinezonach i gazowych maskach. W pierwszych scenach teledysku obserwujemy scenę oględzin (badań) dzieci, które szykują się do wyjścia na przerwę/opuszczenia szkoły. Żmudne przygotowania rekompensują one sobie beztroską zabawą na zewnątrz. Wizualnie niczym się ona nie różni od zwykłego obrzucania się śnieżkami w zimie lecz odbywa się w otoczeniu zniszczonych sprzętów i samochodów, na tle krwistoczerwonego nieba, pośród gęsto opadającego popiołu. Podczas tej pozornie niewinnej zabawy dzieci ewokują gesty, kojarzące się z wojną, destrukcją. W ostatnich ujęciach widzimy jak dziewczynka, której odpadła maska gazowa, upada na ziemię, podbiegają do niej poruszeni opiekunowie a inne dzieci zamierają w bezruchu. Zakończenie nie wyjaśnia czy dziewczynka umarła, (możemy się tego jedynie domyślać) ostatnie ujęcie to zbliżenie jej twarzy. Otwarte szeroko oczy sprawiają wrażenie, jakby dopiero pierwszy raz patrzyła na świat.
Ten klip został wyróżniony nagrodą MTV w 2003 roku, jak na dotychczasowe realizacje artystki jest nietypowy, monumentalny, ma siłę i sugestywność przypowieści. Wszechobecna czerwień nieba kontrastująca z szarością pyłu nadaje obrazowi niesamowitej ekspresji, która w połączeniu z nastrojową, nieziemską muzyką dodaje mu niezwykłego patosu. Typowe dla teledysków Sigur ros zwolnione tempo sprawia, że od pierwszych chwil do ostatniego momentu towarzyszy nam napięcie i można dokładnie delektować się kadrami i ujęciami klipu. Niesamowity teledysk.
Sigur ros - Untitled#1 (Vaka) 2003r.:


Wideo do utworu Jimmy'ego Page i Roberta Planta Most High z 1998 roku:


Jimmy Page & Robert Plant - Most High

Susan | MySpace Wideo


Sigismondi wyreżyserowała krótkometrażowy film Postmortem Bliss, który w całości można obejrzeć choćby TU, zaś mającym premierowy pokaz na niedawno zakończonym festiwalu Sundance filmem The Runaways, dołącza do gremium reżyserów, którzy zaczynali od tworzenia wideoklipów, a dziś są znani szerokiej publiczności ze swych kinowych realizacji (jak np. David Fincher czy Spike Jonze). The Runaways opowiada o żeńskim zespole rockowym z lat 70-tych. Trailer poniżej:


Floria Sigismondi była także odpowiedzialna za wizualną oprawę festiwalu Cracow Screen Festival (wraz z Marią Mochnacz). Impreza ta miała miejsce 2-4 maja w 2008 roku, i z tego co o niej czytam (bo oczywiście nie byłem) opierała się na intrygującym projekcie polegającym na wprowadzeniu audiowizualnych realizacji w przestrzeń miejską (wyświetlanych na gmachach, kamienicach i wszelkich ekranach jakie znajdowały się w okolicy).

Mimo iż Sigismondi może się pochwalić ogromną ilością prac i sukcesów, nie spoczywa na laurach. Niedawno zakończyła pracę nad nowym klipem kapeli, w której udziela się jej małżonek - Living Things, a już internetowe wróble ćwierkają, że właśnie trwają zdjęcia do teledysku The Death Weather. Ponieważ jest to jeden z moich ulubionych zespołów (prywatne odkrycie ostatnich miesięcy) na rezultat czekam z niecierpliwością.

W artykule zabrakło miejsca na przedstawienie wszystkich ważnych prac artystki, więc jeszcze niejedna z jej realizacji zostanie tu w przyszłości zaprezentowana


2 komentarze:

  1. Witaj, trafiłam tu przypadkiem. Z zainteresowaniem przeczytałam notkę o Sigismondi, bo jest jedną z najważniejszych dla mnie postaci w sztuce współczesnej. Interesuję się teledyskiem i o Sigismondi pisałam swoją pracę licencjacką, przy czym najbardziej skupiałam się na dwóch teledyskach jakie powstały dla Mansona, uwielbiam je.
    Widzę, że można jeszcze przeczytać o Romanku, ja jestem pod wrażeniem tego, co stworzył dla NIN w closer, kocham ten klip, a Romanek ma z tyłu głowy galerię prac artystów, na których się wzoruje i których wizje przenosi do swoich teledysków. Tam nic nie jest przypadkowe.
    Zabrakło mi jeszcze Antona Corbijna, który współpracował między innymi z Depeche Mode i U2. Czuć od niego powiew surrealizmu, na który w teledyskach patrzy się z taką przyjemnością.
    Generalnie - gratuluję fajnej strony. Teledyski są niezwykle ważną dziedziną sztuki, ruchome obrazy dają więcej swobody w wyrażeniu siebie i uczuć towarzyszących muzyce niż fotografia czy malarstwo. Sigismondi genialnie filmuje muzyków 'z ręki' tworząc podskakujący, schizofreniczny obraz, nie pozwalając skupić wzroku na żadnym elemencie dłużej, niż przez krótką chwilę. Dzięki temu za każdym razem, kiedy ogląda się jej klipy znajduje się w nich coś nowego, czego nie wychwyciło się wcześniej. Wspaniale krąży wokół Abjectu ukazując to, co nas odrzuca w taki sposób, że chcemy to chłonąć.
    Rozpisałam się... W każdym razie cieszę się, że są osoby, które teledyskom poświęcają tyle uwagi, ile powinno się im poświęcać. Powodzenia w odkrywaniu coraz to nowych twórców!
    Katta

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że trafiłaś na bloga (wszyscy trafiają tu przypadkiem) i zechciałaś podzielić się spostrzeniami. Mam nadzieję, że ten tekst o Sigismondi jest ciekawy i w miarę spójny, bo pisząc go opierałem się na kilku wywiadach i paru krótkich artykułach znalezionych w sieci, do których dodałem swoje domysły i interpretacje. Fascynuje mnie to co robi Sigismondi: charakterystyczna estetyka jej prac, to, z jak wielu źródeł potrafi czerpać inspirację tworząc zadziwiająco spójne prace wykorzystujące zarówno karkołomne techniki operatorskie jak i np.animację. Spokojnie można powiedzieć, że wiele jej teledysków dzisiaj należy do kanonu klasyki tego gatunku, stając się punktem odniesienia dla młodszych artystów (choć dziwnie się czuję pisząc o niej jak o klasyku, bo jest nadal "czynna zawodowo" - pracuje teraz nad nowym klipem Katy Perry, przyznaję, że ciekawi mnie jaki będzie rezultat tego połączenia;) Jeśli chodzi o Romanka, to prawdę mówiąc o każdym z reżyserowanych przez niego klipów można by z powodzeniem napisać osobną książkę. Podziwiam jego talent do sprawnego odnajdywania się w kompletnie różnych (wydawałoby się) stylistykach (Closer, Scream, 99 Problems: aż cieżko uwieżyć, że tak różniące się prace zrobił ten sam człowiek. I to jak zrobił!) Brakuje na blogu jeszcze wielu znaczących twórców, zaczynając do jednego z moich ulubionych, czyli Chrisa Cunninghama,czy wspomnianego przez Ciebie Corbijna. Mam wrażenie, że obecnie dzieje sie bardzo dużo ciekawych rzeczy jeśli chodzi o wideolkipy - to trochę rozprasza i każe być " na bieżąco", a nie chciałbym o tych artystach pisać tak "po łebkach".
    A i przypomniałem sobie: na blogu blueredporter.blox.pl jest dobry cykl o teledyskach, m. in. tekst o Rybczyńskim (można śmiało potraktować jako uzupełnienie;)
    Dziekuję za komentarz i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń