piątek, 26 marca 2010

"70 million" - historia sztuki w wideoklipie

Teledysk zrealizowany przez David Freymond'a dla amerykańsko-francuskiej grupy Hold Your Horses! zalicza się do klipów, które chcemy pokazać znajomym, mówiąc: zobacz-jakie-to-fajne. Pomysł na stworzenie "żywych obrazów" wydaje się prosty, jednak nad jego realizacją trzeba się nieźle napracować; znaleźć lub wykonać kostiumy i rekwizyty, dobrać odpowiednie światło, wykonać scenografię i odpowiedni makijaż (czy raczej body painting), itd. Pod tym względem teledysk robi wrażenie. Poza tym, został zrobiony z humorem, bez snobistycznego zadęcia czy odpychającego patosu. 25 przełomowych dla historii sztuki obrazów zostało "wiernie" zaaranżowanych - postaci śpiewają i grają. Wgląda na to, że zespół miał naprawdę niezły ubaw podczas kręcenia klipu.



Wideo rozpoczyna się "Ostatnią Wieczerzą", podczas której animowana (w iście  Gilliamowskim stylu) ręka odrywa dach i następuje "zesłanie ducha" czy jak kto woli natchnienia, w efekcie czego Jezus z kompanami wyciągają swoje instrumenty (tylko bez skojarzeń!) i zaczynają grać. To specyficzna podróż przez dzieła wybranych malarzy. Nie ma potrzeby zamieszczać dokładnego ich spisu (wielu zrobiło to już wcześniej). Oprócz pomysłu i wykonania uwiódł mnie sposób w jaki przedstawiono Narodziny Wenus (wg mnie ma bardzo grunge;owy klimat - kojarzy mi się z anemicznymi balladami z tego nurtu), dodatkowy plus za Chagalla (bo lubię), ucieszoną mordkę infantki z Las Meninas i absolutny knock out: Portret Gabrielle d'Estrées i jej siostry, księżnej de Villars :D

O sile klipu przesądzają właśnie takie, zaplanowane niedociągnięcia.
Hold Your Horses! 70 million:

Reżyseria: David Freymond
Produkcja: L'Ogre
Premiera: II 2010

O Davidzie Freymond'zie (na zdj.) za wiele napisać nie mogę, poza tym, że urodził się w 1985 roku, mieszkał i uczył się w Anglii i Szwajcarii, a później studiował literaturę na Sorbonie i kinematografię w ESEC (Paryż) na wydziale reżyserskim. Ma na swoim koncie krótkometrażowy film Brainstorming z 2009 roku, który zebrał parę nagród na mniejszych przeglądach. I tyle.
Dzieła sztuki nie raz były inspiracją dla artystów tworzących dzieła z zakresu szeroko pojętych dziedzin wizualnych. Umieszczenie któregokolwiek z uznanych obrazów czy rzeźb jako cytatu lub nawiązania wzmaga artystyczną wymowę całości i tworzy nowy kontekst. Od wielu lat twórcy filmowi tworząc filmy biograficzne o artystach bądź filmy historyczne opierają się i nawiązują do odpowiedniej ikonografii. Wyzwaniem jest odtworzenie nie tylko kostiumów, ale również oświetlenia i nastroju wziętego żywcem z obrazów. Żeby daleko nie szukać wymienię Jarmana, Greenawaya czy Majewskiego, którzy w swych filmach ożywili dzieła malarskie i ich nastrój. Trend ten nie jest obcy również twórcom teledysków czy reklam, dodajmy z różnym skutkiem. Przykładem umiejętnego wykorzystania sztuki może być klip M. Romanka do Scream Rodzeństwa Jackson, zaś Losing My Religion R.E.M. jest w tym gronie niedoścignionym ideałem, w którym inscenizacje dzieł malarstwa religijnego dodają nowych znaczeń tekstowi (mocna inspiracja Caravaggiem - światłocień) i podkreślają uduchowiony a zarazem bluźnierczy jego nastrój. Często też jej zastosowanie jest niepotrzebne i niezrozumiałe - D:ream: Things Can Only Get Better. Za najczęściej wykorzystywany obraz w wideoklipach uznałbym ikonografię ukrzyżowania.

W popkulturze ostatnich lat również eksplorowano motyw żywego malarstwa (chociażby w jednym z odcinków Arrested Development czy Gilmore Girls); zawsze była to okazja do uatrakcyjnienia treści. Rola tych przedsięwzięć w promowaniu sztuki jest moim zdaniem dyskusyjna, jednak budzi pozytywne reakcje, a fani serialu odrabiają lekcję poznając przy okazji oryginalne dzieła. Prekursorem tego typu performance była pani Lolita Perine, która w 1932 roku wpadła na pomysł wystawienia żywych replik obrazów. W ten sposób zapoczątkowała cykliczna imprezę organizowaną od 1933 (z czteroletnią przerwą podczas II wojny światowej) raz do roku w miesiącach letnich w Laguna Beach. Festiwal nazywa się The Pagent of Masters i cieszy się sporą popularnością. "Żywe obrazy" prezentowane są na scenie i omawiane przez konferansjera. Przesłuchania wolontariuszy zaczynają się już w styczniu. Na program festiwalu składają się wystawy, prezentacje i koncerty. Wygląda to mniej więcej tak:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz